Orawscy płóciennicy

Problemem braku pracy w podbabiogórskich dziedzinach ciągle nam towarzyszyły, bo Orawcy stale muszą wędrować za pracą po świecie. W dzisiejszych czasach wielu młodych ludzi wyjeżdża nie tylko w głąb Polski, ale również do Niemiec, Austrii, Włoch czy Stanów Zjednoczonych. W przeszłości również musieliśmy szukać „chleba” poza Orawą. Przykładem tego są właśnie „platenicy” czyli płócienniczy którzy trudnili się rozwożeniem płótna po całej monarchii Austro-Węgierskiej.

Wokół produkcji płótna powstała jakby pewna specjalizacja jego bielenia. W Jabłonce zajmowali się tym mieszkańcy osiedla Dzikich z czym związane są nazwiska Dziubków, Lipowskich. Skupowali oni ogromne ilości płótna, a następnie prali je w rzece młócąc cepami. Później rozkładali je nad potokiem Borowym, polewając je wodą, susząc w słońcu i czuwając przy nim w nocy. Całe więc łąki nad tym potokiem pokryte były białym płótnem, który skupował potem kupiec z Jabłonki Rafael Tandlich. Mieszkał on w centrum wsi we własnym zajeździe zwanym „Pańską Karczmą”.
Wzrastające zapotrzebowanie na płótno, m.in. dostarczane do wielkich farbiarni w Borowie, Slanicy i Kieżmarku, powodowało skupywanie go na większych terenach, nie tylko na Orawie, ale także na Podhalu i w Małopolsce Niżnej. Ponieważ na Węgrzech wzrastało zapotrzebowanie na płótno farbowane, zaczęły powstawać farbiarnie i maglownie. W niektórych wsiach jak Lipnica Wielka, czy Orawka przetrwały one aż do pierwszej wojny światowej. W Orawce znajduje się przy kościele budynek byłej farbiarni. Wysyłka większych ilości towarów, farbowanie i maglowanie płótna wymagało większych inwestycji, na co mogli zdobyć się tylko bogatsi przedsiębiorcy.
Istnieli tzw. „gazdowie”, którzy skupowali duże ilości płóciennych materiałów oraz „kupcy”- najmujący się do rozwożenia płótna po różnych targach węgierskich. Otrzymali oni od Marii Teresy patent gwarantujący im wolność uprawiania tego zawodu. Płóciennicy wybierali się w dalekie strony początkowo pieszo, niosąc swój towar na plecach. Jednak później, gdy stan dróg i bezpieczeństwa poprawił się, zaczęli rozwozić płótno wozami. Po Nowym Roku w lutym lub marcu wyjeżdżały z Orawy długie ciągi wozów na południe, sprzedawszy towar z początkiem grudnia wracano do domów. Jeździli oni nie tylko po węgierskich miastach, ale także poza granice cesarstwa do Rumunii, Rosji, na Bałkany, do Małej Azji, a nawet ślad ich odkryto w Egipcie koło Aleksandrii.

Handel płótnem doprowadził wielu ludzi do wzbogacenia się i stworzenia społeczno – ekonomicznej elity. Przejawem tego było budowanie przez nich murowanych domów o specyficznym stylu grubych murów, łukowym sklepieniu. Samodzielni płócienniczy ubierali się nawet z miejska, różniąc się od pozostałych mieszkańców wsi. Główne zyski z handlu płótnem czerpały wsie w powiecie namiestowskim, jednakże w miejscowościach powiatu trstyńskiego, takich jak Lipnica Wielka, Orawka i Jabłonka znajdziemy przykłady materialnego wzbogacenia się w postaci murowanych domów. Początkiem końca handlu płótnem na Orawie były zarządzenia węgierskie, które pozwalały działać tylko kupcom koncesjonowanym, albo wytwórcom. W związku z tym po roku 1890 część handlarzy zaprzestała działalności, część przeszła do stanu kupieckiego. Rozwój przemysłu i upadek lokalnych farbiarni ostatecznie zniszczył handel płótnem, choć uprawa lnu i konopi na tym obszarze była jeszcze kontynuowana.
Marcin Kowalczyk